Wybiła 21.00. Stefan razem ze
swoimi przyjaciółmi - Michaelem, Gregorem,
Manuelem, Poppim i Thomasem
zjawili się przed klubem ,, Energy 2000 ". Usłyszeli głośną muzykę, która
docierała do nich z podziemi. Chcieli się odprężyć, zamknąć stary dział
dotyczący sezonu. Wszyscy tego potrzebowali. Nic dziwnego. Kto z nas nie potrzebuje
chwili na relaks, zabawę? Przecież nikt nie jest robotem. Zeszli schodami w
dół, aby już po chwili widzieć przepięknie urządzone miejsce. Zasiedli w
wyznaczonej loży tuż obok parkietu. Mieli więc doskonały widok na cały klub.
- Ej panowie, kto dzisiaj
pierwszy wyrwie jakąś fajną panienkę ? - rzekł Michael, kiedy tylko usadowił
się na miękkiej sofie.
- Oczywiście, że ja. – powiedział
pewny swego Gregor.
- A ty przypadkiem kogoś nie
masz? – odgryzł mu Manuel.
- Nie bądźmy tacy drobiazgowi,
przecież wiemy, że żadna mi się nie oprze.
- Jesteś pewny?
- Nie wierzysz? No to patrz. –
wzrokiem wyszukał jakąś dziewczynę, która popijała drinka, a następnie
uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odwzajemniła gest.
- Niezła dupa. - odparł z
zachwyceniem Fettner.
- I tak nie będzie twoja Manu. -
zaśmiał się Stefan.
- Skąd ta pewność siebie Krafti?
- Powiedzmy, intuicja. –
zakończył.
Podczas rozmowy przyszła kelnerka
ubrana w krótką miniówkę i bluzkę, która wiele nie zasłaniała.
- Czy coś jeszcze sobie panowie
życzą ? - zapytała uprzejmie, patrząc prosto na Stefana.
- Twój numer telefonu ślicznotko.
- odparł Michael.
- Michi, ty masz dziewczynę.
Zachowałbyś się czasem poważniej, a nie wciąż skakał z kwiatka na kwiatek. –
skwitował chłopak.
***********
Zabawa wciąż trwała, a chłopaki
byli już całkiem pijani. Jednak procenty robią swoje. Długie odzwyczajenie się
od alkoholu dawało o sobie znać. Fettner
gadał od rzeczy, opowiadał historie, które nigdy nie miały miejsca w jego
życiu, wymyślił, że od tej pory przejdzie na dietę marchewkową, aby poprawić
nieco kolor swojej skóry. Diethart
obściskiwał się z jakąś panną w innej loży, dość skąpo ubraną. Jednak, gdy
popatrzyło się na chłopaka miało się wrażenie, że niedługo zaśnie i pójdzie w
ślady Poppingera, który spał już pod stołem. Gregor pił dalej z jakąś
nowo poznaną brunetką przy barze. Michael podrywał kelnerkę, od której
nieustannie próbował wyciągnąć jakikolwiek kontakt do niej, lecz ta została
konsekwentna i nie dała się nabierać na jego maślane oczka, które robił za
każdym razem, kiedy czegoś chciał. Jak widać te same nawyki nie działają na
różne osoby. Jeżeli świat jest zróżnicowany, to wiadomo – ludzie też. Inaczej
reagujemy, zachowujemy się, dlatego to wszystko jest takie wspaniałe, dlatego
łączymy się w pary, aby przekazać pierwiastek swojej inności drugiej osobie.
Tylko od niej zależy, czy będzie na tyle otwarta, aby to zaakceptować. Tylko
Stefan siedział w tym samym miejscu i co jakiś czas kręcił głową z
niedowierzaniem. Rozumiał tych co byli wolni, ale po tych mających kogoś
oczekuje się chyba jakiejś wierności, prawda?
Nagle atrakcyjna
szatynka o brązowych oczach, ubrana w czerwoną krótką sukienkę podeszła do
Krafta i usiadła koło niego. Chłopak rozpoznał w niej tą, którą w pierwszej
kolejności chciał zdobyć Manuel. Cóż za ironia losu, że to właśnie ona teraz
zainteresowała się nim? Ale czy on był gotowy na coś takiego. Głowa
podpowiadała tak, a serce nie. Dlaczego? Ponieważ to drugie domagało się
miłości, której na pewno z tą dziewczyną nie zazna. A mimo to coś kusiło, coś
było silniejsze. Zaczął słuchać głowy.
- Cześć.
Jestem Julia. - przedstawiła się uprzejmie i podała zgrabną dłoń Austriakowi.
- Witaj piękna. Stefan. – uprzejmość, to
uprzejmość.
- Napijesz się czegoś ? - zapytała dziewczyna,
poczym zawołała kelnerkę. - Dwa mocniejsze drinki poproszę.
- A czy to
nie ja powinienem o to zapytać?
- Lubię
przejmować inicjatywę. – puściła mu oczko.
Minęły dwie
godziny ich rozmowy. Czas płynął bardzo szybko, jednak Austriacy nie zamierzali
iść do domu. Jedni nie byli w stanie, a drudzy po prostu nie chcieli. Przecież
to żadna zbrodnia. Najwyżej zostaną w Planicy dłużej, niż zamierzali. Była już
1.00. Julia coraz bardziej zbliżała się do Stefana. A on się nie hamował, bo
niby czemu? Po co miał słuchać głupiego serca, które niejednokrotnie krwawiło
przez jakąś dziewczynę? Śmiało położył rękę na jej kolanie. Dzieliło ich
zaledwie kilka centymetrów.
I właśnie te kilka centymetrów
mogło zmarnować jego dotychczasowe życie.
On jednak jeszcze tego nie wiedział. Czyż motto „Żyj chwilą” nie jest
piękne? Jej oczy hipnotyzowały go do granic możliwości, nie mógł oderwać od
nich swego wzroku. W końcu Julia przyssała się do jego ust, niczym najbardziej
zachłanna pijawka.
Na początku były to delikatne
buziaki, które później przemieniły się w coraz to bardziej namiętne pocałunki.
Jego ręce wędrowały po jej gorącym ciele, a jej paznokcie wbijały się w jego
plecy jak ostre igiełki. Oboje wiedzieli co nastąpi w najbliższym czasie.
Przecież to pożądanie wzrosło do granic możliwości. Wstali, pospiesznie udali
się do hotelu, który znajdował się nad klubem. Chłopak wynajął pokój na jedną
noc, z wielkim łożem małżeńskim. Już w windzie znów przywarli do siebie. Nie
mogli wytrzymać, tylko bez czego? Bez chęci przespania się ze sobą jeden raz?
Kiedy usłyszeli piknięcie szybko dotarli pod właściwy numer i jeszcze szybciej
zaczęli pozbywać się swoich ubrań. Dziewczyna rzuciła go na łóżko. Widać
również takie inicjatywy nie były jej obce. Kochali się jak najdłużej się dało.
Tylko co to za przyjemność jeśli nie było tam żadnej namiętności i uczuć.
Czyste zaspokojenie żądzy. Opadli
zmęczeni.
Dopiero potem zaczęło do niego
dochodzić co się stało. Jak tylko o tym pomyślał nasuwało się jedno
stwierdzenie: ‘Jesteś idiotą Stefan’.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=BARDZO MOTYWUJESZ
-------------------------------------------
Witajcie Kochane!
Dziękujemy serdecznie za tak miłe słowa pod prologiem!
Dziś oddajemy 1. Piszcie co sądzicie :)
Dziś oddajemy 1. Piszcie co sądzicie :)
Całusy :**